Czy wyobrażacie sobie śniadanie w dzień Zmartwychwstania Pańskiego bez gęsiego pipka z sosem tatarskim? Co takiego? No dobrze... ja też kiedyś żyłem w nieświadomości, ale...
Przez długi czas szukałem gęsiej szyji, a właściwie skóry z niej, w Warszawie bardzo trudno o takową. Albo można kupić gęś bezszyjną, albo szyję bezskórną, albo tak krótką jak u hipopotama. No i przed Niedzielą Palmową teściowa kupiła mi gęś o łabędziej szyji i z podrobami, normalnymi podrobami. Udało się! Zdobyłem! Teraz tyko trzeba było przygotować i ugotować.
Produkty:
- szyja z gęsi
- podroby: serce, żołądek, wątróbka
- cielęcina 10 -15 dag
- słonina 5 dag
- po łyżce sparzonych rodzynków i posiekanych migdałów
- natka, dużo
- jajko gęsie
- sól, pieprz
- wywar na gęsich skrzydłach
- kieliszek białego wina
Z szyjki ściągamy ostrożnie skórę, którą starannie czyścimy z nadmiaru tłuszczu. Podroby, cielęcinę i słoninę mielimy, dodajemy rodzynki, migdały, natkę posiekaną i żółtko. Delikatnie mieszamy z ubitym białkiem i z przyprawami( można dodać też inne, oprócz soli i pieprzu). Bawełnianą nitką zszywamy szyjkę z jednej strony, napełniamy farszem i zszywamy z drugiej. Koniecznie nakłuwamy w wielu miejscach, żeby nie pękła i gotujemy przynajmniej godzinę w wywarze z winem. Gdy uznamy, że już jest gotowa, wyjmujemy, kładziemy między dwie deseczki i obciążamy. Gdy ostygnie i ładnie się spłaszczy, chowamy do lodówki. Potem możemy już jeść, pokrojoną na niezbyt cienkie plastry, z sosem tatarskim.
Czy ciągle jeszcze wyobrażacie sobie świat bez pipka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz